Poświęcenie tablicy upamiętniającej
Czcigodną Służebnicę Bożą Marię Merkert
Nysa, 21 września 2005 r.
Budynek Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie
COLLEGIUM CIVITAS im. bł. Marii Merkert
ul. Marcinkowskiego 6-8
Sylwetka Czcigodnej Służebnicy Bożej Marii Merkert
przedstawiona po odsłonięciu tablicy pamiątkowej.
Był taki dzień, 188 lat temu, wrześniowy i swoją szarością podobny każdemu. Czy był słoneczny, jak dzisiaj - tego nie wiem, ale wtedy wrzosy upajały świat swym zapachem, a samym sercu miasta Nysy, w rodzinie Antoniego Karola i Barbary Merkertów, w 21 dniu tego miesiąca przyszła na świat dziewczynka, którą w kościele parafialnym pod wezwaniem św. Jakuba obdarzono imionami Maria Luiza.
Kim była?, że nadal jest Postacią znaną, a przez nyskich gimnazjalistów uznana za kobietę, która celująco zdała egzamin ze swego życia, za autorytet, czytelny znak, przykład do naśladowania zarówno dla nas jak i dla kolejnych pokoleń.
Kim była ta Kobieta?, że po upływie prawie dwóch wieków podczas plebiscytu społeczeństwo wybrało Ją na Patronkę obiektu PWSZ w Nysie.
Żyła na Ziemi Śląskiej w czasach trudnych nie tylko dla regionu, ale i dla całej XIX - wiecznej Europy, rozdartej ruchami rewolucyjnymi, powstaniami, krwawymi wojnami (1864, 1866, 1870/71), przemianami ideowymi, społecznymi i politycznymi, którym towarzyszyła nędza materialna i duchowa. Brakowało szpitali, przytułków i otwartej opieki. Liczba oczekujących pomocy wzrastała, zwłaszcza w latach wojny, głodu i epidemii. Troskę o biednych traktowano jako zadanie stowarzyszeń filantropijnych, a w mieszkaniach ludzie chorzy pozostawali bez opieki, pomocy i odarci z nadziei; po ulicach biegały dzieci osierocone lub porzucone przez rodziców. Bezrobocie, brak mieszkań, urzędowy zakaz zrzeszania się i zbierania jałmużny to obraz środowiska w którym urodziła się, żyła i działała. Również Maria od wczesnego dzieciństwa doświadczyła biedy, którą spowodowała śmierć ojca w 1818 roku. Utrzymaniem, wychowaniem i edukacją dwóch córek zajmowała się matka. Obie ukończyły Katolicką Szkołę dla Dziewcząt w Nysie, a na zajęciach praktycznych nauczyły się rękodzielnictwa, co dało im możliwość utrzymania z pracy rąk własnych. Maria pielęgnowała chorą na gruźlicę płuc matkę, a po jej śmierci w wieku 25 lat z wielką ufnością i bezwarunkowym oddaniem zaczęła udzielać pomocy ubogim chorym w miejscu ich zamieszkania. Jej powołanie wyrosło z wewnętrznej potrzeby kochania i poświęcenia się dla drugich; czyniła to z motywów religijnych w myśl słów Chrystusa: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych Mnieście uczynili /Mt 25,40/. 27 września 1842 roku wraz z rodzoną siostrą i dwoma innymi mieszkankami Nysy utworzyły prywatne stowarzyszenie dla pielęgnacji opuszczonych chorych. W ten sposób położyły podwaliny nowego zgromadzenia zakonnego.
Cóż takiego skłoniło ją do poświęcenia swego życia dla innych? Przede wszystkim naturalny odruch serca, który przynagla każdego człowieka do pomocy drugiemu - swemu bliźniemu. Dla niej nikt nie był obcy. Była dla wszystkich otwarta i darzyła szacunkiem ludzi inaczej myślących. Dzięki szczególnej odwadze oraz nieustępliwemu dążeniu do celu, pomogła wielu ludziom i to bez względu na wyznanie, narodowość, wiek, płeć i status społeczny. Zawsze jednak najbiedniejsi mieli pierwszeństwo. Opieką ambulatoryjną objęła nie tylko kobiety i dziewczęta, również mężczyzn i chłopców, co w tamtych czasach było czymś gorszącym. Wytrwale wprowadzała w czyn, to co poznała jako zadanie do spełnienia i czyniła to nawet za cenę oddania własnego życia. Na tej drodze napotkała wiele życzliwości, pomocy, ale także trudności, niezrozumienie, osamotnienie. Miała jednak talent przełamywania oporów i podjęła odważną walkę z przeciwnościami. Uregulowała podstawy prawne Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety; pierwszej na Śląsku rodzimej wspólnoty zakonnej. W grudniu 1859 roku została wybrana pierwszą przełożoną generalną. W 1871 roku otrzymała dekret pochwalny papieża Pius IX. Zmarła wyczerpana trudami w 55 roku życia dnia 14 listopada 1872 roku, pozostawiając w wielkiej żałobie siostry i tysiące biednych z Nysy i okolicy, którym poświęciła 30 lat swojego życia i którzy nazywali ją kochaną Matką wszystkich, aniołem dobroci, niewiastą mężną. Spoczęła na Cmentarzu Jerozolimskim, a po ekshumacji w 1964 roku w kościele św. Jakuba w Nysie.
W 1927 roku pisarka Anna Bernard (1864-1938), swój artykuł poświęcony Marii Merkert rozpoczęła słowami: Z wdzięcznością chcemy sobie przypomnieć, że w Nysie powstało dzieło prawdziwej miłości bliźniego, które nadal istnieje. Nysa może być dumna z wielkiego dzieła, założonego przez córę tego miasta. W XX wieku historyk nazwał ją wielką kobietą Śląska XIX wieku, a potomni śląską samarytanką.
Poza ponad dwuletnim pobytem w Pradze, gdzie m. in. zdobyła fachowe umiejętności pielęgniarskie, całe życie Marii Merkert związane było z Nysą. Jednak dzieła jakie pozostawiła wpisały się na trwałe w dziejach Europy i nie przeminęły. Otoczyła pomocą charytatywną chorych i biednych nie tylko na ziemi nyskiej, ale na całym niemal Śląsku. Potrzebujących podstawowej pomocy pielęgnacyjnej i opiekuńczej Maria znalazła również w głębi ówczesnych Niemiec, w Czechach i na skandynawskiej północy (Szwecja). Kolejne pokolenia elżbietańskie dotarły na koło podbiegunowe (Norwegia) i do Włoch, na Litwę, Łotwę, Estonię, Węgry i do Ameryki, następnie do Afryki, Brazylii, Ukrainy i Rosji, a ostatnio do Gruzji i Boliwii.
W ciągu 22 lat przewodzenia Zgromadzeniem Matka Maria przygotowała do życia zakonnego i do posługi chorym blisko 500 sióstr; kraje europejskie ubogaciła 90 placówkami zakonnymi. Pielęgnowała i rozwijała wszechstronną opiekę nad chorymi w ich własnych mieszkaniach. Jednocześnie potrafiła zauważyć całokształt warunków społeczno-gospodarczych i przyjęła otwartą postawę na potrzeby społeczeństwa. Siostry prowadziły domy dla osób w podeszłym wieku, sierocińce, ochronki, przedszkola i punkty przygotowawcze do pierwszej Komunii św.; udzielały lekcji w szkołach elementarnych i zawodowych, były kierowniczkami społecznych gospodarstw domowych, służyły chorym w prywatnych, miejskich i wojskowych szpitalach. Matka Maria podejmowała również ryzykowne przedsięwzięcia, zwłaszcza w czasie kolejnych wojen, kiedy to wraz z siostrami śpieszyła z samarytańską posługą rannym żołnierzom na polach walki.
Tajemnicą jej skutecznego działania nie były słowa, ale język miłości, którym potrafiła otwierać drzwi do wielu instytucji często nieprzychylnie ustosunkowanych do katolickich zgromadzeń zakonnych i którym nawet wrogów zamieniała w przyjaciół. Trafiała do serc dzieci, a zwłaszcza sierot, dla nich była prawdziwą matką. Wobec młodzieży stosowała zasadę karności i życzliwości, którą z całą pewnością wyniosła z rodzinnego domu.
Jako przełożona generalna Matka Maria uczyła przykładem swego życia. Nie tylko zarządzała Zgromadzeniem, osobiście służyła z wielką i szczerą miłością: kupowała i roznosiła żywność potrzebującym, rozmawiała z biednymi i nieszczęśliwymi, prała bieliznę w pobliskiej szkole, pielęgnowała rannych i chorych żołnierzy. Zabiegała o należyte wykształcenie sióstr i ich zdrowie oraz wysoki poziom duchowy i moralny. W 1865 roku oddała do użytku wybudowany od podstaw Dom Macierzysty w Nysie, który stał się niezwykle silnym ośrodkiem akcji charytatywnej na skalę dotychczas nie notowaną.
Pamięć o jej niezwykłym życiu przetrwała do naszych czasów. W ponad 160 letniej historii Zgromadzenia Maria Merkert była wzorem do naśladowania dla około 10 tysięcy Sióstr św. Elżbiety i wielu osób świeckich, którzy podobnie jak ona pragną czynić dobro i służyć innym. Wielu i dzisiaj wzywa Jej wstawiennictwa u Boga; otrzymuje potrzebną pomoc duchową i materialną. Powszechna sława świętości Marii Merkert skłoniła Biskupa Opolskiego do rozpoczęcia postępowania kanonizacyjnego, które przeprowadzono w latach 1985-1997. W grudniu 2004 roku Ojciec Święty Jan Paweł II podpisał dekret o heroiczności cnót. Żyjemy nadzieją, że w najbliższym czasie będzie nam dane cieszyć się dniem wyniesienia do chwały ołtarzy nysanki - śląskiej samarytanki i zawołać za Pedewitzem: O, Nyso szczęśliwa!
Do czego dziś wzywa nas Matka Maria?
Jej służba człowiekowi nie znała granic i była oryginalna. W 2002 roku Biskup Opolski powiedział m. in.: (...) Dla niej liczył się człowiek cierpiący, opuszczony, człowiek osamotniony, niezrozumiany. (...) Była to troska integralna i bezwarunkowa, nie licząca się z żadnym niebezpieczeństwem. (...) W tej oryginalności i heroizmie Jej miłosiernej miłości w służbie chorym można by widzieć także zaczątki dzisiejszej opieki paliatywnej i hospicyjnej.
(...) Ona sama to praktykowała i dbała, aby Jej współsiostry usiłowały się wczuć w tę szczególną i unikalną rolę: pomagać ludziom również umrzeć. Nie na sposób dzisiejszych, tragicznych, antyczłowieczych, eutanazyjnych sposobów, ale współtowarzyszyć ludziom umierającym w przejściu z doczesności w wieczność.
Czego uczy nas Maria Merkert?
Kochana Matka wszystkich, tym była Matka Maria z imienia i działania. Ofiarowała przejmujący przykład, pociągający wiele osób gotowych pozostawić wszystko, aby służyć biednym, w których jako osoba wierząca widziała Chrystusa. Wszystkim, wierzącym i niewierzącym, Matka Maria pozostawiła wymowny przykład - świadectwo miłości, powiedziałabym, że jej „polityką” była miłość ratująca każde ludzkie życie.
Chociaż żyła w XIX wieku, także dzisiaj jest przykładem, jak w radykalizmie miłości iść do samego końca. Ona nie miała wrogów, ona zło pokonywała miłością.
Matka Maria uczy, jak we współczesnym rozdartym i zagrożonym terroryzmem świecie zobaczyć człowieka, który liczy na nasze otwarte oczy; jak czynem potwierdzić, że cała gama jego potrzeb i oczekiwań, smutków i bezradności jest objęta nasza dyskretną troską.
Matka Maria Merkert wskazuje na ludzkie potrzeby i uczy, że zawsze można dać coś z siebie, uczy miłości ofiarnej, posuniętej do granicy heroizmu. Jej działanie na rzecz godności człowieka i w obronie najbiedniejszych, porzuconych przez ten świat, miało w XIX wieku i nadal ma wielką moc przemiany.
W dzisiejszym techniczno-ekonomiczno-menadżerskim świecie często nie ma miejsca na refleksję, na słuchanie głosu Boga. I choć wszyscy na co dzień ocierają się o ludzką biedę, to iluż potrafi dzielić się z innymi swoim chlebem, czasem, sercem?
Matka Maria była promieniem nadziei, który rozpraszał mrok samotności i dodał odwagi do przezwyciężenia pokusy przemocy i egoizmu...
Zgromadzenie Sióstr św. Elżbiety jest wdzięczne społeczeństwu, że kolejny raz zauważyło Tę Postać i wybrało Czcigodną Służebnicę Bożą Marię Merkert za Patronkę: przed laty ulicy, a dzisiaj obiektu, w którym ludzie młodzi będą zdobywać wiedzę i kształtować swoje charaktery. Ten szczególny patronat zobowiązuje. Niech przykład Jej życia oddanego bezgranicznie człowiekowi najbiedniejszemu, życia nie cofającego się przed trudnościami, pomoże młodemu pokoleniu zrozumieć własne życie i swym działaniem dać dowód, że miłość ewangeliczna jest zawsze aktualna, twórcza i skuteczna.
Szanownym Profesorom, Pracownikom Naukowym i tym wszystkim, którym młodzież została powierzona, słowami Matki Marii Merkert życzymy: nieznużonej miłości, cierpliwości i delikatnego wyrozumienia na błędy i słabości. Niech wszyscy z radością wypełniają obowiązki swojego powołania. Jesteśmy też przekonane, że szczególne wstawiennictwo Czcigodnej Służebnicy Bożej Marii Merkert dopomoże nam wszystkim zdać celująco egzamin z naszego życia.
s.M. Margarita Cebula CSSE
21 września 2005 r.