Referat 2011 cz.2

Kapituła Prowincjalna Wyborcza i Spraw
Dom Macierzysty i Prowincjalny
Nysa, 22-26 października A.D. 2011

s.M.Margarita Cebula


Życie św. Elżbiety i bł. Marii Luizy Merkert
- znakiem ustawicznego trwania w nadziei.


Część druga
 

2. Świadectwo wypełniania się nadziei.
 
a) Nadzieja prowadzi do szczęścia płynącego z miłowania bliźniego.
 
To zaś, co niegdyś zostało napisane,
napisane zostało i dla naszego pouczenia,
abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma,
podtrzymywali nadzieję.
Rz 15,4.
 

 
św. Elżbieta Węgierska
 
 
bł. Maria Luiza Merkert
 
 
 (...) Zachęca nas do odkrycia Chrystusa na nowo, do kochania Go, do wiary, by znaleźć prawdziwą sprawiedliwość i miłość, a także radość z tego, że kiedyś będziemy zanurzeni w miłości Bożej, w radości z wiecznego przebywania z Bogiem.
 
Największa lekcja, jaką nam pozostawiła to lekcja miłości działającej. Nie tyle słownej, błyskotliwej, na czas przemówień utkanych z dobrych intencji.
 
Miłość działająca to Słowo Chrystusa przemienione w złoto miłosierdzia.
 
 
 
W swojej głębokiej wrażliwości Elżbieta widziała sprzeczność między wyznawaną wiarą i życiem chrześcijan. Nie znosiła kompromisów. Pewnego razu, wchodząc do kościoła, w święto Wniebowzięcia, zdjęła koronę, złożyła ją przed krzyżem i położyła się na ziemi, zasłoniwszy twarz. Kiedy teściowa skarciła ją za ten gest, odpowiedziała: «Jak ja, nędzne stworzenie, mogę chodzić w koronie symbolizującej ziemską godność, kiedy patrzę na mojego Króla Jezusa Chrystusa w koronie cierniowej?» I tak jak odnosiła się do Boga, tak też odnosiła się do poddanych.
 
Dla Marii Luizy od Dzieciątka Jezus bliźni był umiłowanym Pana. Każdego człowieka utożsamiała z samym Chrystusem. Do niej pewien kapłan odniósł słowa z Pieśni nad Pieśniami: Wstanę, po mieście chodzić będę, wśród ulic i placów, szukać będę umiłowanego mej duszy (Pnp 3, 2).
 
Błogosławiona Maria Luiza zaś często przypominała: dla biednych, którzy przychodzą w miejsce Boga, jedzenie musi być smaczne..., wstydzić byśmy się musiały, gdyby Zbawiciel stanął przed nami w starym ubraniu lub koszuli, którą od nas otrzymał. Biada nam wówczas w dzień sądu. Słowami: Proszę z miłością i cierpliwością pielęgnować chorych, zachęcała siostry do służby, jednocześnie wszystkim życzyła: pełnej świadomości swego powołania.
 

Elżbieta przykładnie praktykowała miłosierdzie: dawała jeść i pić pukającym do jej drzwi, ubierała ich, spłacała długi, opiekowała się chorymi i grzebała zmarłych. Często wychodziła z zamku ze swoimi sługami, by odwiedzić domy ubogich i zanieść im chleb, mięso, mąkę i inne produkty spożywcze. Sama wręczała im żywność i uważnie sprawdzała stan odzieży i posłań. Doniesiono o tym mężowi, który nie tylko tą wiadomością się nie zmartwił, ale odpowiedział oskarżycielom: «Dopóki nie sprzeda mi zamku, będę z tego zadowolony!» Wiąże się z tym cud chleba zamienionego w róże.
 
 
 

Błogosławiona Maria Luiza była przez całe życie - lepiej powiedzieć: stawała się - bliźnim dla każdego człowieka, bez różnicy na status społeczny, narodowość, wyznanie czy płeć.
 
Konkretną, nieodpłatną pomocą służyła kobietom, mężczyznom, dzieciom, sierotom, jeńcom wojennym, rannym i chorym żołnierzom. Żyła problemami biednych, chorych, nie czekała na wezwanie, czy ich osobiste przybycie, ale sama ich wyszukiwała i docierała do ich środowisk, udzielała pomocy w miejscu ich zamieszkania, bez głębszego wnikania w uwarunkowania zastanej sytuacji. Jej służba człowiekowi choremu i potrzebującemu, jak na owe czasy była nowatorska. Obejmowała ona: wezwanie lekarza, toaletę chorego, rozmowy z chorym, czuwania nocne, zakupienie lekarstw i podanie ich choremu, przygotowanie posiłków dla chorego, a jeżeli zaistniała taka potrzeba to i dla jego rodziny, karmienie chorego, sprzątanie, dostarczenie niezbędnej odzieży, towarzyszenie przy śmierci, ubranie i pogrzebanie zmarłego, a także wsparcie materialne i opieka nad najbliższą rodziną zmarłego.
 
Tymi czynami sprawiła, że w sercach wielu ludzi zabłysła nowa nadzieja. Trudno dziś zliczyć otarte przez nią łzy, opatrzone rany, przywróconą nadzieję i rozpaloną na nowo miłość. Całe swoje życie poświęciła chorym, czyniąc to z odpowiedzialnością, z oddaniem, z pasją i zaangażowaniem.
 

 
Św. Elżbieta nie spisała swego, bogatego w wydarzenia, życia; nie pozostawiła nawet jednej notatki. W spuściźnie pisanej bł. Marii Luizy nie znajdziemy żadnej autobiografii, a przedstawione tu myśli są zawarte w pismach do współsióstr, przedstawicieli Kościoła i nyskiego Magistratu. Zaś liczne wydarzenia z życia tych świętych Kobiet mogą być zrozumiane tylko wówczas, gdy przyjmiemy dosłowne pojmowanie przez nie Ewangelii.
Zarówno św. Elżbieta, jak i bł. Maria Luiza przełożyły na konkretne życie program Jezusa przedstawiony w Ewangelii:
-         Kto chce znaleźć swe życie straci je; a kto straci swe życie z Mego powodu znajdzie je (Mt 10,39; por. Łk 17, 33; Mk 8, 35);
-         Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mk 8, 34-35);
-         Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną (Mt, 19, 21);
-         Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mt 25, 40).
Nadzieja, którą pokładały w prawdach Ewange­lii, inspirowała je i przemieniała tak, że były w stanie pójść za wezwaniem Chrystusa. Nadzieja na wypełnienie się Bożych obietnic może zmienić hierarchię wartości każdego z nas na zgodną z orędziem Ewangelii. Właśnie taka przemiana dokonała się w życiu św. Elżbiety, która jako księżna, stała się pokorną siostrą ludzi najbardziej potrzebujących. Mogła przecież oczekiwać uznania na tym świecie, jednak obietnica głębszej więzi z Chrystusem pobudziła ją do gorliwszego zaangażowania się w sprawy Jego królestwa.
 
b) Nadzieja jest pewną i trwałą kotwicą duszy.
           
Trzymajmy się jej jako bezpiecznej i silnej kotwicy duszy,
kotwicy, która przenika poza zasłonę...
                                                (Hbr 6,19).
 
Zastanówmy się przez chwilę, do czego służy kotwica? Otóż, utrzymuje ona statek w miejscu i nie pozwala, by uniosły go prądy morskie, burze lub przypływy i odpływy mo­rza. Podobnie nadzieja złożona w Chrystusie, trzyma nas blisko Niego i nie po­zwala nam popaść w zwątpienie i udrękę oddalenia od Pana. Ponieważ nadzieja wiąże się z zaufaniem temu, czego nie widzimy, odgrywa ona szcze­gólną rolę w chwilach cierpienia i doświadczenia. Bóg wydaje nam się wtedy bardzo daleki, na­dzieja jednak, podobna do „bezpiecznej i silnej kotwicy", nie pozwala nam cał­kowicie utracić poczucia Jego obecności. Aby jednak to się urzeczywistniło, potrzebna jest modlitwa, która pomaga nam otworzyć się na działanie Boga.
Żarliwość i wewnętrzna moc św. Elżbiety i bł. Marii Luizy pochodziła z relacji z Bogiem. Ich modlitwa była głęboka i nieustanna. W Brewiarzu Rzymskim czytamy: Podczas, gdy szaleje nawałnica, rzucam kotwicę u tronu Boga: żywą nadzieję, którą noszę w sercu.
Św. Elżbietę nazwano ucieleśnieniem miłosierdzia i rozmodlenia. Czasami wpadała nawet w ekstazę, dlatego modliła się najczęściej w odosobnieniu; kazała się budzić w nocy, by oddawać się bogomyślności.
Bł. Maria Luiza napisała: Modlitwa jest najcenniejszym balsamem, docierającym do tronu Pana z wielką mocą, pozwalając nam już tu na ziemi odczuwać jej działanie i pociechę, a modlitwa była codziennym pokarmem jej duszy. Czas wolny od posługi „umiłowanym Pana” spędzała w kaplicy jak Maria u stóp Jezusa. Jej ducha modlitwy ujęto słowami: Pokochała modlitwę i ćwiczyła się w niej.
Nadzieja nie jest wynikiem naszych pragnień i wysiłków. Mamy ją dlatego, że sam Chrystus siedzi po prawicy Oj­ca i nieustannie wstawia się za nami. Bł. Maria Luiza przypomina nam: Dobry Bóg jest ze wszystkimi, którzy Mu ufają; Czyńmy co w naszej mocy, resztę Bóg uzupełni. Nasza nadzieja wykracza poza życie do­czesne, ale doświadczanie jej w tym życiu nie jest złudzeniem. Jest ono raczej „przedsmakiem chwały", ponieważ kieruje nasz wzrok ku doskonałemu spełnie­niu w niebie.
W encyklice Spe salvi (nr 48), papież Benedykt XVI przypomina nam o pomocy zmarłym, jako jednym z ważnych elementów praktykowania chrześcijańskiej nadziei.
Bł. Maria Luiza w codziennej modlitwie polecała Bogu zmarłych, zwłaszcza współsiostry, dobrodziejów, dusze w czyśćcu; do modlitwy za zmarłych zachęcała również siostry. Pamięć o zmarłych przypomina również „Tabula Mortuorum” - „Tablica zmarłych Sióstr” wykonana z drewna dębowego, we wnętrzu której zamieszczano zwięzłe nekrologii kolejno zmarłych sióstr.
 
c) Maryja – Matką nadziei.
 
Św. Elżbieta i bł. Maria Luiza w swej macierzyńskiej trosce o biednych i potrzebujących jednoczyły się z macierzyństwem Maryi. Ewangeliczny obraz Maryi kształtowała w nich codzienna lektura Pisma Świętego. Św. Elżbieta w ostatniej chwili życia przeniosła się w myślach do szopy betlejemskiej mówiąc: „Spójrz, nadeszła godzina, w której Dziewica porodzi Jednorodzonego” (z relacji Konrada) i zawołała: „Maryjo, przyjdź mi z pomocą! Zbliża się chwila, w której wszechmocny Bóg sprasza swych przyjaciół na gody... Już nadchodzi. Cicho! Cicho!” (relacja służących).
Bł. Maria Luiza w chwilach odchodzenia z tego świata, dała siostrom za wzór Maryję w tajemnicy Nawiedzenia św. Elżbiety. Maryja jest dla nas wzorem otwarcia się na dar Boży i przyjęcia łaski przez człowieka, wzorem całkowitego oddania się nade wszystko umiłowanemu Bogu. W każdą sobotę wieczorem gromadziła siostry przy figurze Matki Bożej, umieszczonej w niszy z napisem (w języku łacińskim): Niech nam błogosławi z Dzieciątkiem Panna Maryja. Siostry modliły się i śpiewały pieśni ku czci Niepokalanej Matki. Pielgrzymowała także do maryjnych miejsc pątniczych, a w duchu wdzięczności za zatwierdzenie diecezjalne Zgromadzenia, ślubowała coroczną pielgrzymkę do Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Lasku Złotogłowickim pod Nysą. W 1867 roku założyła pierwszą placówkę pielgrzymkową w Filipov (Czechy). Przy pozdrowieniu: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus dodawała i Maryja. Po jej śmierci siostry przyjęły jako pierwsze imię zakonne „Maria”.
 
 
3. Sześć stopni wiodących ku nadziei.
 
Życie jest codzienną walką, w której czasem zwyciężamy, a cza­sem ponosimy porażkę. Jeśli jednak będziemy żyć nadzieją, przekona­my się jak skutecznie broni nas ona przed zniechęceniem, smutkiem, zwątpieniem itp. Postawa nadziei jest zaufaniem, że istnieje możliwość twórczej przemiany. Poniżej kilka propozycji codziennego ożywiania i umac­niania nadziei, które są wspólne dla św. Elżbiety i bł. Marii Luizy.
 
1. Nadzieja wskazuje człowiekowi kierunek – żyjącego Boga. Należy więc wyrabiać w sobie postawę zaufania Bogu we wszystkim i zawsze pamiętać, że: Bóg jest moim dobrym Ojcem i spogląda na mnie z miłością /bł. Maria Luiza/. Bóg jest Ojcem, który nas kocha i pragnie nasze­go dobra. W trudnych chwilach, gdy nie potrafimy zrozumieć naszej sytuacji albo sensu działania Boga, pewność ta pozwala od­sunąć od siebie myśli, że Bóg nas opuścił. Dopiero gdy zaufamy niewidzialnemu Bogu, odkryjemy pociechę i nadzieję wpisaną w nasze ziemskie pielgrzymowanie do królestwa niebieskiego.
2. Modlitwa pomaga nam otwo­rzyć się na działanie Boga. Gdy się modlimy, Bóg pobudza nas i poru­sza nasze serca, napełniając nas nadzieją. Z kolei czytanie Pisma Świę­tego zwraca nasze myśli ku prawdom, które są fundamentem naszej nadziei i pozwala, by słowo Boże dotykało naszych serc, umacniało nas i przynosiło pocieszenie.
3. Przyjmując Komunię Świętą, czyli karmiąc się Ciałem i Krwią Pańską, zo­stajemy napełnieni mocą nieskończenie przewyższającą naszą własną moc. Podobnie jak pożywienie dodaje sił i podtrzymuje przy życiu nasze ciała, tak Eucharystia odnawia i umacnia nadzieję, pokrze­pia i ożywia nasze serce. W Chrystusie powinniśmy zakotwiczyć naszą nadzieję, aby w Nim spoczywało nasze życie jako prawdziwych oblubienic naszego niebieskiego Oblubieńca i w Nim oczekiwało domu Ojca Niebieskiego.
4. Przypominając sobie Boże obietnice zawarte w Ewangelii i obietnice, które osobiście otrzymałyśmy od Boga, pamiętajmy o dziełach, których Bóg dokonał wśród swojego ludu oraz w nas samych i wyrażajmy Bogu swoją wdzięczność za „wielkie rzeczy, które nam uczynił”.
5. Dzieląc się swymi nadziejami i zmaganiami we wspólnocie zakonnej, nie pozwalamy, by ogarnął nas smutek, lęk, zniechęcenie; pozwalamy, aby siostry w Chrystusie, podnosiły nas na duchu i przypominały, że odkupienie zostało nam ofiarowane w tym sensie, że została nam dana nadzieja, nadzieja niezawodna, mocą, której możemy stawić czoło naszej teraźniejszości" (Spe salvi, 1)
6. Naśladując św. Elżbietę i bł. Marię Luizę, nie troszczmy się nadmiernie o teraźniejsze i przyszłe dobro doczesne, lecz bądźmy pełne nadziei i zaufajmy Opatrzności Bożej, Która dla tych „którzy miłują Boga, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28) (K 18).Niech źródłem naszej działalności będzie Chrystus, a celem naszej pracy – człowiek; początkiem naszej działalności - modlitwa, a celem - służba braciom i siostrom. Zakorzenione w przeszłości i skupione na przyszłości angażujmy się w teraźniejszość.
 
P.S.
Świętych możemy i powinniśmy naśladować, ale nie ślepo i dosłownie. Bł. Maria Luiza obrała za patronkę św. Elżbietę, prosiła ją o wstawiennictwo u Boga, naśladowała jej oddanie Bogu i służbę bliźniemu, ale nie naśladowała dosłownie, np. w kwestii surowych praktyk pokutnych, umartwień, biczowania. Wręcz przeciwnie, w Konstytucjach zamieściła zapis o nie podejmowaniu dodatkowych surowych praktyk pokutnych dla zachowania zdrowia i sił do pielęgnacji chorych. W przypadku obowiązujących postów (Adwent, Wielki Post) siostry były zobowiązane zachować przepisy kościelne poszczególnych diecezji. W niektórych przypadkach np. w czasie epidemii, Matka Maria, po zaznajomieniu się z przepisami w diecezjach, w których siostry pracowały, jeżeli widziała taką konieczność, prosiła biskupa miejsca o dyspensę, nie zrażając się stwierdzeniem niektórych kapłanów, że „siostry powinny być wdzięczne, iż piją kawę zbożową z mlekiem”. Bł. Maria Luiza zamiast surowych praktyk pokutnych, zalecała przyjęcie Bożego miłosierdzia przemieniającego serce, korygujące myślenie i postępowanie.
 
Na zakończenie
Oznaki nadziei dzisiaj
 
       Słowa bł. Marii Luizy: Świat rzeczywiście jest w złym położeniu, a jego nędza duchowa i materialna jest tak wielka (...), że jesteśmy przynaglane, by wszystkim czynić wiele dobra i wszystkich kochać w Bogu, a jeśli już nic nie możemy, chciejmy przynajmniej za nich się modlić, jakże są aktualne i dla XXI wieku. Świat potrzebuje nowej nadziei.
       Myślę, że w naszym Zgromadzeniu kolejne znaki – „gwiazdy rozświetlające mroki” już wzeszły, a są nimi - wymieniając chronologicznie:
-       Wspólnota Apostolska św. Elżbiety, a z nią zaangażowanie laikatu w nasz charyzmat. Czyniła to już bł. Maria Luiza, np. angażując do pracy biurowej osobę spoza Zgromadzenia, by jak najwięcej sióstr mogło poświęcić się chorym;
-         nowe pola pracy, o których bł. Maria Luiza mówi: gdy otwiera się nowe pole prac i możemy rozszerzyć działalność na inne tereny, gorąco pragnę, na ile siły pozwolą, byśmy tam pracowały na chwałę Bożą i dla dobra cierpiącej ludzkości;
-      nieocenionym darem Boga jest beatyfikacja bł. Marii Luizy i potwierdzenie dane nam przez Kościół, że na obranej drodze możemy, tak jak nasza Błogosławiona Matka, osiągnąć świętość;
-    dzieła powstające pod patronatem bł. Marii Luizy. Przykład życia błogosławionej Marii Luizy Merkert jest dla nas zachętą, aby "siły do posługi chorym szukać w wierze na modlitwie, z której czerpiemy mądrość do działań apostolskich”;
-      w fazie przygotowań do rozpoczęcia dochodzenia kanonicznego są; Matka Franciszka Werner i Męczennice z 1945 roku: s.M. Teodora Witkowska oraz „Siostra M. Paschalis Jahn i IX Towarzyszek”. To, co w 1959 roku było niemożliwe, dzisiaj, z Bożej woli, możemy realizować;
-       co do nowych powołań za bł. Marią Luizą: Spodziewamy się, że znajdą się dziewczęta, które z miłości ku Bogu nie zawahają się dzielić z nami trud i czuwania nocne, nie będą się lękać wyziewów zarazy i ofiary z życia w kwiecie wieku.
Na zakończenie raz jeszcze przywołam myśl bł. Jana Pawła II: Święci żyją świętymi... i oni też są zaproszeniem dla nas wszystkich, by wejść na drogę, która naprawdę wiedzie do domu Ojca Niebieskiego: jeśli święta Elżbieta i bł. Maria Luiza mogły na tej drodze osiągnąć świętość, dlaczego nie mogłybyśmy i my. Możemy być pewne, że przez ich szczególne wstawiennictwo Bóg będzie nadal błogosławił naszemu Zgromadzeniu; niech nam błogosławi Panna Maryja z Dzieciątkiem.
Czy wzorem św. Elżbiety i bł. Marii Luizy, wypełniając swoje codzienne obowiązki, potrafię czerpać nadzie­ję z obietnicy ponownego przyjścia Jezusa i życia wiecznego, ku któremu zmierzam? Właśnie ta nadzieja może mnie każdego dnia ożywiać, umacniać i pobudzać do radości.
 
 
Nysa, październik A.D. 2011                                                                        
 
 
s. M. Margarita Cebula CSSE 

Powrót do cz. I. <<Referat zakładka cz. I.>>
 
Czas ucieka, wieczność czeka
 
 
Bogu mojemu
Panu i Stwórcy wszystkiego
ofiaruję siebie, moje życie,
zdolności i dokonania,
które są Jego łaską i darem.
Zatracając się w Nim
odnajduję
większą wolność i godność.
Odnajduję życie,
którym On mnie obdarza!
Panie mój i Boże,
uczyń mnie narzędziem
i odblaskiem
Twego miłosierdzia!
A.D. 2011

* * *

Koh 2,21
 
Chwała Ojcu -
Panu i Stworzycielowi!
Chwała Synowi -
Bratu i Oblubieńcowi!
Chwała Duchowi -
Dawcy Życia i Świętości!
CHWAŁA
TRÓJJEDYNEMU BOGU -
ODWIECZNEJ MIŁOŚCI!
Wdzięczne
TE DEUM LAUDAMUS
za łaski i dary
Boga i ludzi
i już dzisiaj za wszystko
co następne lata przyniosą!
A.D. 2000

* * *

Koh 2,21
 
Łącznie stronę odwiedziło już 135159 odwiedzający
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja