Maria Luiza Merkert jest osobowością niezwyczajną w historii Nysy, której trudne, pełne determinacji i wyrzeczeń życie stanowi wyjątkowo piękny rozdział, otwarty wszak jeszcze w XIX wieku, by jego bogate owoce zbierane były do dziś i z całą pewnością jeszcze bardzo długo po nas. Skupiona, czujna, pełna pokory i władcza zarazem, poważna twarz Marii Merkert, której przyglądamy się z uwagą od kilku miesięcy, od chwili, kiedy pojawiły się pierwsze informacje o mającej się odbyć w naszym mieście uroczystości beatyfikacyjnej, sprawia, że czujemy się dumni, ubogaceni Jej dobrocią, pracowitością, czułością, oddaniem drugiemu człowiekowi, wrażliwością na cierpienie, ból, niosącą pomoc każdemu, kto jej potrzebuje, zwłaszcza jednak tym najbiedniejszym. Jakim trzeba być człowiekiem, jaką siłą woli dysponować, by całego siebie oddać innym, nie czekając na wdzięczność ani dobre słowo, upadać i wciąż się podnosić, dźwigając na swoich barkach tak naprawdę ciężar nie do uniesienia, odpowiedzialność nie do nazwania, dobroć, dla której ludzkiej miary nie znajdujemy, poświęcenie wszystkiego, za czym tęsknimy, o czym marzymy, co daje nam złudne poczucie spełnienia. Szara Siostra, Maria Luiza, nie miała czasu na myślenie sobie, odpoczynek, długi, dający wytchnienie i ukojenie sen. Rytm Jej dnia przez wiele lat, od wczesnej młodości aż po kres życia, wyznaczały niezliczone obowiązki, wśród których te najważniejsze niesienie pomocy chorym, cierpiącym, umierającym, by nikt, kto opieki i troski wymaga nie został sam, pominięty, zapomniany. Siostra Maria Merkert tego by sobie nie wybaczyła, nie darowała, nie umiała zapomnieć. Była gotowa nieść tę pomoc zawsze i każdemu, nie bojąc się zagrożeń spowodowanych epidemiami, tyfusem czy gruźlicą, niosąc opiekę i ulgę w cierpieniu mieszkańcom miasta okolicznych wsi, rannym żołnierzom i jeńcom wojennym, nie pytając o ich pochodzenie czy wyznanie religijne. Dla Szarych Sióstr nie miało to żadnego znaczenia. Istotne było tylko jedno - zdążyć na czas. Jakimi niespożytymi siłami dysponowały Siostry, a nade wszystko Siostra Maria, by zaopiekować się także sierotami, ich smutnym losem, osamotnieniem, oczekiwaniem, opuszczeniem.
Wystawa, którą dla Państwa przygotowaliśmy, jest jedynie skromnym hołdem złożonym Siostrze Marii Merkert, Jej heroicznym wysiłkom dla poprawienia świata w jego bardzo ludzkich wymiarach, dzięki której każdy, kto tu przybędzie, będzie mógł wejść w namiastkę Jej świata, Jej przestrzeni, Jej wiary i miłości, Jej ogromnego dzieła i charyzmatu.
Autorem wszystkich fotografii, prezentowanych na wystawie, a także współtwórcą ekspozycji jest Kazimierz Staszków, któremu serdecznie dziękuję.
Małgorzata Radziewicz
Kurator wystawy
Nysa 2007